niedziela, 29 lipca 2012

Budynki w Sheffield niczym zamki


Trzeba na początku wspomnieć o tym, że miasto jest ciekawie położone. Centrum jest tak jakby w dolinie a czym dalej od centrum tym się powierzchnia ziemska wznosi. I tak tereny mieszkalne zazwyczaj znajdują się na wzgórzach. Dzięki temu z wielu miejsc w tym mieście można podziwiać piękne widoczki, na inne domki czy nawet na park narodowy nieopodal.

Istnieje kilka rodzajów budynków. Zaczynając od takich najstarszych zbudowanych z czerwonej cegły, które można podzielic na 2 typy albo nawet 3 typy budowli.


Takie stare budynki, które są zazwyczaj na dalekich obrzeżach miasta, zbudowane z tej czerwonej cegły, są według mnie najmniej atrakcyjnym rodzajem budowli. Piszę według mnie bo Brytyjczycy mają swój własny gust i podejrzewam, że idąc tropem uwielbienia staroci, dla nich takie budynki są wiele warte. Nie drążyłam tematu, gdyż zadając już pytanie czy wg ciebie Brytyjczycy lubią takie stare budynki, zostałam obdarzona cudowną odpowiedzią pod tytułem " Jakie stare budynki ??? " Tak więc czyniąc to gustowne faux - pas, postanowiłam nie kontynuuować i pogarszać jeszcze bardziej sprawy.

Za trochę lepsze według mnie można by uznać takie budynki :

  

A już za budynki lepszej kategorii takie :



Są jeszcze budynki zbudowane z żółto - szarej cegły bądź kamienia. Te mi chyba najbardziej przypadły do gustu.  










 Tak sobie chodząc po tym miasteczku i zwiedzając i podziwiając te piękne budynki, zaczęłam się zastanawiać nad tym kto tam w nich mieszka i jak one w ogóle wyglądają od środku. Normalnie pewnie nikt by mnie nie wpuścił. Przypadkiem wpadłam na genialny pomysł w jaki sposób dostać się do środków tych moich zamków. Zaczęłam przeglądać w Internecie różne oferty wynajmów pokoi i powybierałam sobie kilka które mi się spodobały, właśnie z takich najróżniejszych typów budowli. Ciekawa byłam jak one wyglądają ale też postanowiłam to potraktować jako eksperyment socjologiczny, zobaczyć jacy są ludzie, jacy są Brytyjczycy mieszkający w tych domach i jak się będą do mnie odnosić. A że ze mnie dusza towarzyska to bez problemu wyruszyłam w bój. 

Umówiłam się z ludźmi i zaczęłam spotykać odwiedzając ich domy. Najróżniejsze w różnych zakątkach miasta. Dzięki temu rozpoznałam troszkę teren. Poznałam parę ludzi ale ciekawych okazów było tylko kilka. Poznałam więc szaloną Irlandkę, która wyglądała bardziej na hiszpankę i która śmiała się co jakiś czas tak jakby z automatu nawet jak nic śmiesznego nie mówiłam. Heh.

Poznałam też mężczyznę, który chyba szuka żony, bo był sam, i był mi mega pomocny, chciał mnie przywozić i odwozić i w ogóle co tylko sobie zażyczę, generalnie nie mogłam się z nim dogadać, bo nie rozumiałam za wiele co mówi. O tyle był ciekawy , że jego mieszkanie było najbardziej zbliżone do kategorii mieszkań które występują u nas w Polsce i które było powiedzmy, że w jakimś tam stopniu podobne do mojego.  Czyli w bloku, z garażami na osiedlu z trawkami boiskami śmietnikami umieszczonymi w jednym miejscu i klatką schodową w bloku. 

Ów mężczyzna był na tyle pomocny, że chciał mnie zawieźć do kolejnego mieszkania i nawet jak mu odmawiałam mówiąc, że muszę się skontaktować dzwoniąc do kolejnej osoby go nie zniechęciło. Moje tłumaczenia, że nie chce dzwonić do nikogo bo mam ograniczony budżet na telefon i muszę dotrwać do wypłaty spowodowały, że wyrwał mi kartkę z ręki sam zadzwonił pod numer i podał mi telefon abym porozmawiała. HAH. 

Kolejna właścicielka była emerytką i miała naprawdę wypasioną chatę. Była też interesującą osobą. Opowiadała jak jej mąż dużo po świecie podróżował i po Afryce a ona sama w domu wychowywała dzieci.
Pokazała mi swój zamek, który naprawdę był duży i ładny. Wyglądał mniej więcej tak :





 3 powyższe zdjęcia nie są zrobione przeze mnie bo chyba bym nie odważyła się robić zdjęć czyjeś posesji jak ktoś mi ją pokazuje, ale z ego co widziałam, to szperając w Internecie, można by powiedzieć, że tak wyglądał mniej więcej jeden z 10 pokoi tej kobiety.

Zadziałała też na nią typowa sztuczka autostopowa, której chyba użyłam nieświadomie ( bo już tak mam ją głęboko we krwi) która w skrócie mogłaby brzmieć "ludzie chcą czynić dobra, tak samo jak inni ludzie" albo "ludzie nie chcą być gorsi od innych, nawet w czynieniu dobra" A chodzi o to, że owa dama zapytała się mnie kim był młodzieniec, który mnie przywiózł i czy to mój znajomy. Ja odparłam,że nie , że to poprzedni właściciel mieszkania, które oglądałam przed tym i postanowił być tak miły i zaproponował, że mnie odwiezie. I wspomniałam, że to dobra sztuczka marketingowa.Ona za to postanowiła odwieźć mnie do domu. Dobra moja i tak się wytraciłam na transport publiczny tyle że lepiej nie myśleć.

Inną ciekawą a może trochę kontrowersyjną osobą, była pewna inna kobieta, która na zapytanie o dostępność pokoju zażądała referencji , statusu zatrudnienia, wysokości zarobków i innych danych których się zazwyczaj nie podaje. Odpisałam jej tylko, że napewno będę w stanie zapłącić za czynsz i że jej nie podam, noooo.... i się więcej nie odezwała :)

Ogólnie spodobała mi się ta niekonwencjonalna forma zwiedzania i pewnie będe ją kontynuuować dopóki moja ciekawość nie zostanie zaspokojona. Aż żal, że nie wpadłam na ten sam pomysł w Finlandii.


Update: 27.07


I tak kontynuując moje zwiedzania mieszkań, zadając różne pytania i udając, że chce się wprowadzić doszłam do wniosku, że dom dla anglika odgrywa zupełnie inna rolę niż polski dom, lub jeśli wolno mi porównywać wogole w ten sposób, no może do polskiego domu w moim rozumieniu. A w moim rozumieniu polski dom to taki , który jest ładny pokazowy i na tyle duży aby przyjąć w nim ewentualną rodzinę albo gości. Jest pewnym rodzajem dumy osobistej. 


Brytyjski dom służy głownie do przebywania i spania w nim. Goście są niemile widziani a tym bardziej na noc. Zapytałam się jednej kobiety podczas zwiedzania domu jak się zapatruje na rzecz taką jak przyjmowanie gości na kawę, a ona mi na to że to niby ok, a jak na noc to chociaż nie chciała być nie miła, to wywnioskowałam z jej odpowiedzi, że jednak nie. Bo na noc ? Po co na noc, jak ludzie mają swoje domy to po co nocować u kogoś ? A jak to byłby mój facet ? To też nie bardzo. Brytyjczycy wolą się spotykać w pubach lub gdzieś tam indziej.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz