poniedziałek, 3 stycznia 2011

Przemoc - czyli jak bardzo my jesteśmy zepsuci

Finlandia wydaję się być istnym rajem. Wszystko pięknie zorganizowane , czyste, beztłuszczowe i niskokaloryczne. Ludzie uprawiają dużo sportu, nawet przy -20, szanują się traktują na równi. Brak tam przestępczości, chamstwa czy jakichkolwiek złośliwości gdziekolwiek. Wydaję się to aż niemożliwe, że ludzie są aż tak życzliwi. Faktem jest też , że fińska telewizja jest nudna, bo nie ma w niej żadnych sensacji, żadnych ciekawych typowo fińskich filmów , a zagraniczne są przeważnie te bez przemocy.


Rozmawiając o tym temacie z jednym znajomy finem doszłam do wniosku, że jest to gigantyczna różnica kulturowa, i że to niesamowite jak bardzo jesteśmy zepsuci. Jak bardzo jesteśmy psuci od maleńkiego.

Zaczynając od rycerzy, którzy to dzielnie walczyli o uwolnienie, zawładnięcie czy zdobycie ziemi czy serca ukochanej wybranki i stawali dzielnie w szranki bijąc się o niejedną pannę. Wiele było w historii takich zjawisk gdzie ludzie walczyli dla honoru czy dla jakiegoś celu. Nie pamiętam jednak aby kiedykolwiek ukazywano to w takim świetle, który wskazywałby na straszną tragedię i przemoc występującą w tych zdarzeniach. W wielu momentach historii i kultury ludzie walczyli , Romeo walczył o Julię, pozabijał parę ludzi a na koniec siebie , ale jakoś trudno sobie to uzmysłowić w kategoriach zła i przemocy, raczej traktuje się to jako coś naturalnego , tragiczna miłość tragiczne dzieje ale nigdy nie szufladkuje się takich rzeczy u nas jako - złe, przemoc. Mi osobiście przynajmniej rycerze pozytywnie się kojarzą z walką o honor. Fin natomiast jest w stanie porównać to wszystko do wojny samej w sobie. I chyba tylko w tej materii się zgadzamy, dla mnie wojna kojarzy się z czołgami i zabijaniem dla zabijania - jest zła. Rycerze natomiast walczą o coś innego - nie są źli. Dla Fina wszystko co przejawia odrobinę przemocy jest złe, a nawet bardzo złe.

Jeśli chodzi o wątek przemocy to można zauważyć też różnice w poczuciach humoru. Sądzę, że jesteśmy już tak przesiąknięci tą przemocą i złymi wydarzeniami, że stają się nieraz one dla nas komiczne. Pominę już to, że w wiadomościach telewizyjnych obserwując i słuchając mówią u nas tylko kto kogo zabił, kto kogo zgwałcił i kto kogo przejechał. Dla Fina jedna taka informacja to wielki szok. My jesteśmy tym bombardowani codziennie i tak jakby przyzwyczajeni umysłowo i dlatego też nasze poczucie humoru w tej materii trochę się różni.

Opowiadałam ostatnio mojemu koledze o pewnym wydarzeniu,które gdzieś czytałam bądź oglądałam które wg mnie było tragiczno - komiczne. Gdzie żona zdradzona i będąc w stanie rozwodu wkurzyła się na swojego byłego męża i jednego dnia włamała się do jego mieszkania zabrała jego miecz samurajski, wyskoczyła przez okno i pociachała samochód. Miała nadzieję, że to jego samochód a okazało się, że zniszczyła samochód kogoś innego. Policja przyjechała ale zawiozła ją do szpitalu uznając prawdopodobnie za wariatkę. Dla mnie to komiczne zachowanie. Sądzę, że dla wielu innych ludzi też. To że ktoś się włamuje do domu jest w naszym pojęciu sprawą normalną zdarzającą się u nas w kraju przynajmniej raz w miesiącu jak nie częściej , w pojęciu Fina - ogromniasta tragedia, to że ktoś skacze z okna też może nie jest jakąś nowością, ale że z mieczem samuraja rzuca się na samochód jest przynajmniej dla mnie komiczne. Dla Fina oczywiście tragiczne.

I tak się zaczęłam zastanawiać ile w naszym życiu dookoła jest tej "przemocy" z fińskiego punktu widzenia i doszłam do wniosku, że jest ona wszędzie w naszym życiu. Już od dzieciństwa jest ona nam wpajana jako coś "normalnego" i " komicznego" często. Biorąc pod uwagę zwyczajne bajki gdzie bohaterowie się nawzajem biją młotkami po głowach czy chociażby z lepszych bajek jak Kaczor Donald gdzie sytuacja typu idzie sobie kaczor i poślizguję się o skórkę od banana upada ma na celu wg producentów wywołać u dzieci uśmiech, ten śmiech jest nawet często w takich bajkach wstawiany, bądź często widać jak ktoś się z kogoś śmieje w takich sytuacjach, które wg Finów są uważane za "przemoc" i nic komicznego.  Potem wyrastamy na takich osobników mając przez lata w świadomości , że to typowe normalne komiczne zachowanie. Oczywiście tutaj trochę generalizuję i nie każdy przecież ogląda czy oglądał bajki i brutalne rzeczy w telewizji, ale raczej chodzi mi o to czym nas karmią. Jedyną bajką, która pozbawiona była według mnie tej "przemocy i krzywdy" w wykonaniu fińskim był " Miś uszatek" gdzie kiedy się skaleczył wszyscy się smucili i wytwarzało to w dzieciach trochę więcej wrażliwości na krzywdę ludzką. Widząc jednak model uśmiechania się na czyjąś krzywdę automatycznie programuje się w nas przyzwyczajenie do przemocy i krzywdy. I może też dlatego często jesteśmy na nią nie czuli.

niedziela, 2 stycznia 2011

Fińska umiejętność organizacji czasu

Kiedy wybierałam się do Finlandii , każdy na początku mówił mi, że Finowie są tak świetnie zorganizowani ze wszystkim, że to dlatego wszystko działa im jak w zegarku.Najlepsi organizatorzy na świecie.Po kursie języka fińskiego w Rovaniemi , nie mogłam tego jakoś dokładnie zauważyć w Vaasie. No dobra zorganizowali nam to i owo, wycieczki spotkania i takie tam. Ale to chyba normalne ? Co w tym szczególnego? Gdzie te umiejętności organizacyjne, które tak sobie chwalą?

Przez parę miesięcy pobytu tam, naprawdę nie mogłam tego zauważyć. Poznałam polaka, który tam mieszka i pracuję na codzień, który też mi o tym wspomniał. Dlaczego ja nie mogę tego zauważyć. O co chodzi z tymi umiejętnościami organizacyjnymi.

Odkryłam to dopiero po powrocie do Polski. Spotkałam się z paroma znajomymi, odwiedziłam parę imprez, dobrze mi to zrobiło dla zauważenia różnić. To wtedy mnie olśniło. Domowe imprezy to jedyne co mogłam tutaj na razie porównać jeśli chodzi o sprawy " życiowe z wolną ręką" ( nie mówię tutaj o organizacji studiów, działania firm czy jakichś organizacji).


Po raz kolejny jest to ciekawe zjawisko, że wcześniej tego nie zauważyłam. Jedyne co odczuwałam w Finlandii, to to że jakoś ciekawiej jest. Finowie, czy w ogóle ludzie mieszkający w Finlandii nauczyli się tego rodzaju organizowania imprez. Gospodarz imprezy zazwyczaj organizuje całe zajście, zaczynając od jedzenia , po usadzenie gości i tym podobne, aż po program imprezy.
Niby takie banalne ale jaka różnica. Nie ważne co się dzieje na imprezie, w pewnym momencie gospodarz wstaje i wygłasza coś, proponuję jakiś konkurs czy zabawę dla gości.

Kiedy pierwszy raz tego doświadczyłam, czułam się trochę głupio i dziecinnie. Konkursy czy quizy dla dorosłych ? Co za bzdura myślałam sobie. Ale potem doszłam do wniosku, że to jest tak proste i genialne a my tego w ogóle nie czynimy bo mamy jakieś dziwne stereotypy i rzeczy typu "nie wypada". Ludzie nie ważne w jakim są wieku , zawsze chcą się w takie rzeczy bawić tylko często nie wypada im się przyznać. I tak odwiedzając parę imprez po powrocie do kraju uświadomiłam sobie, że w Finlandii imprezy są zaplanowane. U nas zaplanowany jest tylko tzw "background" by ludzie mieli co jeść co pić gdzie siedzieć , muzyka ewentualnie a reszta to mają się zabawiać sami ze sobą rozmowa. Różnica, która tutaj występuje jest taka, że w Polsce zazwyczaj w towarzystwie znajdzie się taki ktoś, kto albo zacznie opowiadać żarty, albo wyskoczy z czymś, z jakimś pomysłem zrobienia czegoś tu i teraz - spontanicznie, bez żadnych ustaleń typu zróbmy sobie karaoke, chodźmy na spacer, potańczmy, idźmy do baru po coś do jedzenia. A jeśli nawet takiego kogoś nie ma to impreza jest jaka jest i też dobrze.

Będąc na tych imprezach tutaj domowych bądź wyjściowych odczuwałam zatem lekką nudę, gdyż przyzwyczaiłam się do typu zorganizowanych imprez. I nie zdawałam sobie sprawy z jakiego powodu mam takie poczucie nudy. Myślałam, że może to ludzie są nudni.... może muzyka nudna, może miejsce, a może po prostu ja nie mam o czym mówić czy rozmawiać. Nie to po prostu moje przyzwyczajenie do zorganizowania.