niedziela, 29 lipca 2012

Brytyjskie ceny jak polskie, troche o jedzeniu i striptiz

Spostrzeżenia z ostatniej chwili :

1. Brytyjczycy są zdystansowani. Potrzeba czasu aby ich poznać, aby się oswoili i weszli w jakieś głębsze relacje z człowiekiem. Zauważam tutaj pewne podobieństwo do Finów, mam nadzieję, że nie potrzeba aż tyle czasu aby  poznać Brytyjczyków.

2. Pewna kobieta objaśniła mi jak odróżniać kluby ze striptizem od zwykłych klubów. Na moje polskie oko to po nazwie nie da się tego za bardzo odróżnić. I tak jednym z przykładów jest "Klub Dżentelmena" , albo "New club with leisure place". W życiu bym nie odgadła, że to kluby ze striptizem.... Ponadto chciałam do jednego takiego wejść (żeby zobaczyć jak wygląda), panowie pilnujący przy wejściu zapraszali mnie z szerokimi i otwartymi ramionami ale chyba raczej do pracy... niż do zwiedzania.

3. Kwestia jedzenia. Jedzonko jest dobre, dużo różnych sklepów i marketów, także z międzynarodowym jedzeniem, a w Tesco i innych międzynarodowych specjalistycznych sklepach, pełno polskich produktów. 
Dlatego też nie mam problemu z dostaniem ogórków konserwowych, flaków, czy polskiego mleka. Występują często różne promocje, a jak produkt ma 3 dni do końca daty ważności to jego cena spada o 50 %. I tak np kupiłam ostatnio 2 butelki 2 litrowe niezdrowej Fanty i Sprite'a za 1 funta = ok.5 zł chociaż data ważności nie była jakaś krótka. Znalazłam przypadkiem inny market, który nazywa się ASDA,  i tam rzeczy są jeszcze tańsze. Powiedziałabym , że niektóre nawet tańsze niż w Polsce. W dodatku to nasze osiedlowe tesco koło domu zrobiło ostatnio takie ogłoszenie, że jeżeli znajdziemy jakikolwiek produkt , który jest w tesco tańszy w innym z 3 marketów (min Asda) i inne których nazw nie pamiętam to należy pokazać rachunek z ceną tego produktu a dostanie się jakiś Voucher do wydania za darmo na produkty w tesco. Hah, nie ma to jak przyciąganie klienta. Myślę, że taka polityka konkurencji działa pozytywnie na klienta, który ma szansę kupować tanio pod domem.



    Jak mi tego Kubusia w Finlandii brakowało ..... ;) Szkoda, że nie ma soków marchewkowych z Marwittu.



4.Ceny wielu produktów są mega niskie. Tak niskie ze w porównaniu do zarobków to chyba ludziom dobrze się żyje.

- Drogi jest transport i wynajęcie pokoju. Nawet wynajęcie mieszkania wydaje się tańsze od wynajęcia pokoju. Ceny są mniej więcej takie same. 

- Rachunki za gaz prąd wodę, mniej więcej takie jak w Polsce. Z tym, że dochodzi podatek lokalny za mieszkanie w ładnej okolicy, czym bliżej centrum tym wyższy...

- Sprzęt AGD, RTV, ubrania, dekoracje, samochody fastfoody, ceny takie jak w Polsce. Jednakże tych rzeczy wcale nie trzeba kupować. Istnieje taki portal jak Freecycle. org, gdzie ludzie oddają za darmo różne rzeczy , których już nie potrzebują, albo które kupili za duże za małe, złe. Można tam znaleźć dosłownie wszystko, zaczynając od mebli, książek, wszelkich pierdółek mikrofalówek , po ubranka dziecięce, dla dorosłych rowery i inne takie. Nawet ostatnio ktoś skuter oddawał. Kwestia tylko taka czy się będzie wybrańcem takiej osoby. Jest też portal gumtree, który funkcjonuje także u nas w Polsce, ale nie w Bydgoszczy jeszcze, gdzie ludzie za symboliczną cenę odsprzedają różne rzeczy. Trzecią możliwością są tak zwane Charity shops, które działaniem są podobne do Second hand shopów ale pieniądze zazwyczaj symboliczne przeznaczają na jakieś cele dobroczynne. Ja osobiście nie byłam jeszcze w żadnym dopiero się dowiedziałam o istnieniu tego, aczkolwiek widziałam po drodze sklep Charity shop dla psów, ale pomyślałam, że zbierają pieniądze na psy a nie że tak to działa właśnie.

- Kupno domu też wynosi tyle ile powiedziałabym mieszkanie gdzieś w okolicach Warszawy.

- Ostatnio też odkryłam, że można samochód wynająć za jakieś 90 funtów tygodniowo. 

- Nie wiem jak w restauracjach bo w niewielu byłam, ale myślę, że tam ceny są troszkę wyższe jednak. 

- Telefony komórkowe są za darmo. Będąc w Polsce chciałam sobie kupić jakiegoś tam najnowszego wypasionego samsunga, żeby mieć i używać też jako nawigacji, skoro się tutaj ciągle gubię. I dobrze, że tego nie zrobiłam. Bo wszelkie oferty jakie u nas znalazłam to były typu telefon - 500 zł i 70 zł abonamentu. Tutaj ten sam telefon dają za darmo w abonamencie 10 - 15 funtów (w przeliczeniu na oko - 10 razy 5 równą się 50 zł )

- Konto w banku też jest bezpłatne, tak samo było w Finlandii i tak samo jest tutaj, tylko u nas w Polsce niektóre banki nadal zdzierają na czym tylko mogą i na każdej pierdułkowej operacji. Ponadto jest milion bezpłatnych bankomatów bez żadnych prowizji i innych takich.

5. Brytyjczycy lubią być skromni. Mam poczucie , że u nas to panuje takie przekonanie, że trzeba się pokazać, trzeba zabłyszczeć, czymś nowszym , lepszym , fajniejszym. Mam wrażenie, że Brytyjczycy raczej mają sentyment to rzeczy starych, przestarzałych. Samochody, które my postrzegamy za lepsze to jest jakieś prawie wyścigowe, jakby popatrzeć na kierowców to tylko obcokrajowcy nimi się poruszają, zazwyczaj ciemnoskórzy. Także na moje pytanie zadane Brytyjczykowi jaki wolałby samochód padła odpowiedz ten starszy, najlepiej ala Syrenka.Motywów takiego wyboru jednak nie udało mi się ustalić.

2 komentarze:

  1. Z darmowymi telefonami nie jest tak do końca. Czasem jednak trzeba na początku coś zapłacić oprócz abonamentu, tym więcej, im lepszy telefon, rzecz jasna, a i miesięczny abonament oraz zakres usług w nią liczonych też się różnią zależnie od telefonu.
    Twój wpis jest sprzed ponad roku, ale nawet wtedy 10-15 funtów z telefonem to musiała być jakaś superpromocja, bo normalnie za tyle abonament jest z komórką, ale... z własną :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, widziałam taką ofertę telefonu. Ale było to w Sheffield, więc... może dlatego.

      Usuń